29-02-20
Czarna Woda – Czersk. Uczestnicy wyprawy spełnili prośbę żony Jerzego Kukuczki
Czerszczanka opowiadała o wyprawie w Himalaje
Ponad dwie godziny trwało w Czarnej Wodzie wczorajsze (28.02) spotkanie z czerszczanką Iwoną Sabiniarz, która opowiadała licznie zebranym osobom o swojej podróży w Himalaje, w których w listopadzie ubiegłego roku spędziła 28 dni.
Podróżniczka w ciekawy sposób opowiadała o przygotowaniach do wyprawy oraz jej kolejnych etapach. Swoją przygodę w Himalajach ilustrowała zdjęciami, pokazywała też nagrane filmiki. Na fotografiach było utrwalonych sporo ośmiotysięczników, rozległych dolin, ale też oryginalnych budowli. Okazuje się, że ten wielodniowy, niecodzienny kultowy trekking do bazy góry gór – Mount Everestu, czyli do Everest Base Camp, obfitował w wiele ciekawych, czasami bardzo niebezpiecznych sytuacji.
Ekipa, w składzie której znalazła się pani Iwona, na pewno też zapamięta wyjątkowe spotkanie i spełnienie niecodziennej prośby. Otóż na początku podróży, po przylocie do stolicy Nepalu - Katmandu, uczestnicy wyprawy trekkingowej przypadkowo spotkali... żonę Jerzego Kukuczki (przybyła do Nepalu w celu upamiętnienia 30. rocznicy śmierci męża na południowej ścianie Lhotse). Pani Cecylia Kukuczka robiła właśnie zakupy na okolicznych bazarach w centrum miasta. Gdy dowiedziała się, że Polacy idą do Everest Base Camp porosiła ich, aby zanieśli różaniec na czorten upamiętniający polskich himalaistów (znajdujący się na ich szlaku). Prośbę udało się spełnić (na jednym ze zdjęć poniżej jest ukazany wspomniany czorten).
Sporo czasu czerszczanka poświęciła też na przedstawienie diety podróżników. Od pewnej wysokości była ona pozbawiona mięsa z racji trudności w zapewnieniu jego świeżości. Spożywano przede wszystkim ryż, owoce, warzywa i zupy przygotowywane przez towarzyszących Szerpów.
Pani Iwonie udało się dotrzeć do celu podróży, do bazy pod najwyższą górą świata. Pokusiła się nawet o krótkie podejście na wysokość niespełna 6000 m.n.p.m.
Co ciekawe, uczestniczenie podobnej wyprawie w Himalajach jest możliwe, gdy trening odbywa się np. w polskich Tatrach, które są wystarczająco wymagające. Oczywiście trzeba jeszcze być zdrowym i poradzić sobie z czyhającą w górach chorobą wysokościową poprzez stosowanie aklimatyzacji.
(red)
Fot. (red), Iwona Sabiniarz