10-02-22
Gm. Czersk. ROZMOWA, ZDJĘCIA
Kamil Szarmach - fach drwala opanował po mistrzowsku
Publikujemy rozmowę z Kamilem Szarmachem(na zdjęciu), do niedawna mieszkańcem gm. Czersk (m. Struga), obecnie gm. Tuchola. Jednak zawodowo cały czas związany z Czerskiem, gdzie współorganizował kilka imprez pn. „SUPER DRWAL”.
Kamil, opowiedz o sobie, czym się aktualnie zajmujesz, gdzie pracujesz?
Obecnie pracuję w Technikum Leśnym w Tucholi oraz Zakładzie Usług Leśnych mojego ojca. Zanim związałem się zawodowo w Tucholą, to kształciłem się w tym mieście: najpierw w technikum, w którym teraz pracuję, a potem zdobyłem tytuł magistra inżyniera leśnictwa na Wyższej Szkole Zarządzania Środowiskiem. Zajmuję się także działalnością szkoleniową oraz wycinką drzew trudnych. Imam się wielu różnych zajęć.
Od kiedy interesujesz się tematyką leśną, a szczególnie drwalstwem?
Las w mojej rodzinie jest od dawna, kiedy to ojciec po ukończeniu szkoły zaczął w nim pracować, czym zaraził później mnie. Tematyką leśną oraz pracą pilarką zainteresowałem się na poważnie jako uczeń w technikum leśnym. Powstawała tam wtedy drużyna drwali, do której dołączyłem. Od tego czasu zacząłem tajniki pracy pilarką sukcesywnie zgłębiać, ale kulminacja zapału miała dopiero nadejść.
W twoim przypadku bycie drwalem przerodziło się z pracy w mistrzowski poziom. Jak wyglądały poszczególne etapy? Treningi? Kiedy byłeś na pierwszych zawodach? Jakie masz osiągnięcia?
Gdy byłem jeszcze w technikum, nie załapałem się do pierwszego składu drużyny – co prawda pojechałem na zawody, ale jako rezerwowy. Potem zacząłem trenować sam. Zaraz po maturze wziąłem udział w moich pierwszych zawodach drwali i od razu wiedziałem, że to jest to. To był czas, w którym ta dyscyplina przeżywała w Polsce swój renesans. Podglądałem technikę starszych kolegów w kraju oraz tych z zagranicy, z którymi spotykaliśmy się na zawodach. Wtedy dzieliła nas przepaść. Teraz walczymy jak równy z równym, a często udaje się z nimi wygrywać. Trzeba było zwyczajnie zapłacić frycowe. Potem, krok po kroku, doskonaliłem swój warsztat pracy, szukając nowych rozwiązań. Dużo trenowałem i brałem udział w każdych możliwych zawodach w kraju i za granicą.
Do swoich największych sukcesów zaliczam medale Mistrzostw Polski, w tym tytuł mistrzowski z 2017 roku. Dwukrotnie wygrałem w międzynarodowych zawodach w Bobrowej na południu, czterokrotnie byłem z Kadrą Narodową na Mistrzostwach Świata Drwali: w Chorwacji, Szwajcarii, Polsce i Norwegii.
Byłeś współorganizatorem imprez "Super Drwal" - ile razy, gdzie i kiedy udało ci się je zorganizować? Jak wyglądały te imprezy? Czy cieszyły się dużym zainteresowaniem?
Pierwsza edycja zawodów miała miejsce w 2014 roku w Szlachcie. I od początku nasz projekt (mój i ojca) skupiał bardzo wielu zainteresowanych. Kolejne edycje rozgrywane były w Czersku, aż do roku 2019, gdzie impreza znów zmieniała swoją lokalizację i raz odbyła się w Śliwicach. Od tego czasu zawody nie są rozgrywane z przyczyn, których każdy się domyśla. Łącznie było to sześć imprez, które rozegraliśmy na podstawie naszego autorskiego regulaminu, co czyniło je wyjątkowymi na skalę krajową. Te ogólnopolskie drużynowe zmagania drwali łączą w sobie zręczność, ale i sporą dawkę humoru, co cieszyło licznie zabraną gawiedź. Myślę, że „Super Drwal”, to na scenie sportowych zmagań drwali swego rodzaju marka.
Czy planujesz jeszcze je organizować w takim samym układzie czy masz może pomysł na coś nowego?
Żeby coś się udało trzeba pomocy i przychylności wielu dobrych ludzi. Na szczęście na takich trafiam. Projekt Super Drwal chcemy kontynuować, bo uważamy, że warto. Regulamin sukcesywnie poprawiałem, gdy wychodziły jakieś niedociągnięcia. Niemniej samych konkurencji nie planuję już zmieniać, co sprawiłoby kłopot samym startującym. To co wymaga zmian i stałej aktualizacji, to oferta atrakcji dodatkowych, towarzyszących takim zawodom. Bo nasze zawody, to nie tylko drwale. To pokazy pracy maszyn leśnych, występy artystyczne, rzeźbienie w drewnie, w lodzie i wiele innych. Jest nawet odważny plan nadania tym zawodom rangi międzynarodowej. Wiem, że moi znajomi zza granicy są zainteresowani udziałem.
Osiągnąłeś taki poziom, że nie tylko bierzesz udział w zawodach jako uczestnik, ale przygotowujesz zawodników, a także prowadzisz szkolenia. Na czym one polegają? Kto na nie przychodzi? Czy tylko przyszli zawodnicy czy osoby pracujące na co dzień w lesie i potrzebujący się podszkolić?
Swoją pasją chcę się dzielić i zarażać nią innych. Zebrane doświadczenie pozwala mi szkolić zainteresowanych na oczekiwanych przez nich poziomie. Pracując w Technikum Leśnym w Tucholi prowadzę własną drużynę drwali, którą tworzą uczniowie szkoły. Jeździmy na zawody krajowe i międzynarodowe. Możemy pochwalić się medalami mistrzostw Polski, na których zawsze jesteśmy na podium oraz złotym medalem mistrzostw Europy na Węgrzech. Wielu moich podopiecznych zdobywało i nadal zdobywa medale na kolejnych zawodach drwali, z czego bardzo się cieszę.
Czym innym są szkolenia do pracy w lesie. Te kieruję do czynnych zawodowo drwali, jak i chcących dopiero wejść na ścieżkę drwalskiej kariery. Nie zawsze są to robotnicy leśni, są to także leśnicy, czy strażacy. Takie szkolenia prowadzę zawsze w naturalnych warunkach leśnych. Wyposażam uczestników w niezbędne narzędzia i materiały. Jako instruktor sam pokazuję, na czym ta leśna sztuka polega, po czym określone zadania wykonują kursanci. Każda próba jest dokładnie omawiana i powtarzana, aż do osiągnięcia oczekiwanego poziomu. Poza tym szkolić mogę po prostu każdego, kto tego potrzebuje.
Czy masz jeszcze jakieś pasje? Co lubisz robić w czasie wolnym?
Niemal cała moja działalność związana jest z lasem i drzewami. Niedawno zrobiłem kurs wspinaczki drzewnej, dzięki czemu mogę zajmować się pielęgnacją lub wycinką drzew trudnych, co chcę rozwijać. A co poza lasem? Czytanie książek (niekoniecznie o tematyce leśnej), zgłębianie tego, co dzieje się w świecie polityki. To drugie, może mało odprężające, ale bardzo mnie to interesuje.
Jakie masz plany dotyczące kariery zawodowej i dalszego rozwoju?
Chcę popularyzować zawody drwali, dlatego pomagam wszystkim, którzy planują ich organizację. Będę się cieszył z tego, co będzie mi dane. Co jakiś czas wymyślam coś nowego, toteż trudno mi zaplanować jakiś konkretny cel, czy kierunek działania. Staram się być elastyczny i dostosowywać do oczekiwań. Niemniej nie będzie tajemnicą, gdy powiem, że jako smakujący, już czterokrotnie, Mistrzostw Świata, moim marzeniem jest zdobycie na nich medalu.
(red)
fot. nadesłane
Materiały umieszczone w portalu Wizjalokalna.pl chronione są prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z materiałów w całości lub fragmentach, dalsze ich rozpowszechnianie bez zgody pisemnej redakcji portalu Wizjalokalna.pl, jest zabronione.