23-08-20
Gm. Czarna Woda – Gm. Czersk. Zanieczyszczenie rzek – Wda i Niechwaszcz
Stowarzyszenie:  Ryby i inne organizmy
wodne "zapchały się mułem"

Publikujemy treść wpisu z 7 sierpnia br. Stowarzyszenia Przyjaciół Rzeki Wdy - Kiełż Czarna Woda w sprawie zanieczyszczenia rzeki Wda i Niechwaszcz.

"Dziś mijają 2 tyg. od tragedii jaka rozegrała się nad rzeką Niechwaszcz i Wda. Co możemy dzisiaj powiedzieć na ten temat to na pewno to, że rzeka Niechwaszcz nie istnieje jeśli chodzi ichtiofaunę i organizmy wodne. Wykonany został przez Ichtiologa odłów kontrolny z udziałem naszego przedstawiciela. Wyniki były takie jakich spodziewaliśmy się. Życia nie stwierdzono. W 50 m przyujściowym odcinku pojawiło się kilka ryb, które weszły tam z Wdy powyżej zanieczyszczenia. Jest nam bardzo ciężko pogodzić się z faktem unicestwienia tej pięknej małej nie skażonej ludzką ręką rzeki. Był to naturalny ciek o charakterze górskim z dużą ilością piasku, żwiru, kamieni, korzeni i powalonych drzew. Co roku pstrągi z tej rzeki, a także i z Wdy przystępowały tam do naturalnego tarła. Dziś wiemy, że z powodu ogromnej ilości mułu zgromadzonej na brzegach koryta rzeki tarło nie będzie skuteczne nawet jeśli cokolwiek wejdzie tam z Wdy to niestety nie znajdzie wystarczającej ilości pokarmu by przetrwać w tym jałowym na dzień dzisiejszy środowisku. Niechwaszcz był mała naturalną wylęgarnią dla Wdy. Dziś już nie możemy liczyć na naturalny proces rozrodczy, który jak wiemy jest najlepszą formą dla rodzimej populacji gdyż tworzy się w ten sposób rodzimy genotyp ryb, które później instynktownie wracają w to samo miejsce by powtórzyć cykl rozrodczy. Nam wędkarzom było bardzo trudno pogodzić się z obrazem martwych ryb wciśniętych w korzenie, błoto, gnijących na brzegu. Było tam wiele gatunków - te chronione jak: piekielnica, koza, śliz, minóg strumieniowy i głowacz białopłetwy, choć mniej znane miały ogromną wartość przyrodniczą. Jak wynika z badań opublikowanych przez dr inż. Grzegorza Radtke, Grochowski A., Woźniewski M. 2003. Ichtiofauna dorzecza Wdy. Roczn. Nauk. PZW 16: 33-64. w rzece tej na 150 m stanowisku badawczym występowało ponad 100 głowaczy! Znajdowaliśmy też wiele innych cennych gatunków reofilnych jak: strzebla, lipień, pstrąg potokowy (dzikie egzemplarze do 42 cm jak malowane) oraz szczupaki, okonie, klenie, kiełbie, ukleje, płocie, krąpie i cierniki. Żyły tam także kozy i miętusy. Analizowaliśmy wyniki próbek wody z WIOŚ i coś co od razu rzuca się w oczy, to różnica w zawartości związków azotowych, fosforowych i zawiesiny ogólnej z próbek pobranych przez nas o godz. 12:58, a tych pobranych przez inspektorów z godz. 18:24. https://www.gdansk.wios.gov.pl/…/1036-wyniki-badan-prob-wod… Wygląda na to, że ryby i inne organizmy wodne "zapchały się mułem". Musimy tutaj podkreślić fakt, że woda w rzece Wdzie i Niechwaszczu nigdy nie jest mocno zmętniona. O ile w przypadku Niechwaszczu po deszczu zdarzało się delikatne zabarwienie, o tyle we Wdzie takie sytuacje nie mają miejsca nawet po bardzo obfitych opadach deszczu. Nie ma co się dziwić - spuszczenie w takim, krótkim czasie tak wielkiej ilości osadów nagromadzonych tam przez wiele lat musi siać spustoszenie w środowisku naturalnym. Żaden ekosystem nie jest w stanie poradzić sobie z taką nagłą zmianą warunków środowiskowych zafundowanych nie przez kogo innego jak człowieka... Mamy tyle pięknych wspomnień związanych z tą małą ale bardzo urokliwą rzeką. Będzie musiało upłynąć wiele czasu i wody, żeby natura choć trochę wypełniła lukę po tym nieodpowiedzialnym zdarzeniu, które miało tutaj miejsce. Jeśli chodzi o gatunki ryb, którymi można zarybiać to owszem da się to przywrócić. Zadajmy sobie jednak bardzo ważne i fundamentalne pytanie, kiedy, jak i czym? Czy nisza ekologiczna będzie w stanie zagwarantować im warunki na tyle dobre by znalazły tam pokarm i warunki do rozrodu? Wpuścić nie problem, jednak trzeba to zrobić z głową i w odpowiednim czasie, no i pytanie za czyje pieniądze? Jak byśmy bardzo się nie starali to i tak nie uda nam się już odtworzyć tej dzikiej populacji, która tam występowała o gatunkach chronionych, których "nie da się kupić" nie wspominamy. Nic już nie będzie takie samo już nigdy, świat pełen egoizmu ludzkiego i krzywdy...

Jeśli chodzi o sytuację na Wdzie to niestety nie mamy dobrych wieści. Jeśli chodzi o przejrzystość wody to problemu już nie ma ponieważ bieżąca woda szybko płucze główne koryto rzeki. W tym także bardzo mocno pomogły rośliny, które były swego rodzaju filtrem cząstek stałych. Niestety ilość naniesionych osadów, które spoczywają teraz na dnie we Wdzie będzie skutkowało zarastaniem rzeki (eutrofizacją). Czynnik bardzo negatywny w przypadku górskiej rzeki z uwagi na to, że spowalnia przepływ wody, a to z kolei powoduje jej nadmierne nagrzewanie się. Cieplejsza woda + wolniejszy nurt powoduje mniejsze stężenie tlenu w wodzie. Ten z kolei potrzebny jest takim cennym gatunkom jak pstrąg potokowy i lipień. Co roku Wody Polskie "koszą" roślinność we Wdzie. Wiąże się to z ogromnym nakładem pracy i środków, za które zapłacimy my wszyscy. Po tym zrzucie pracy będzie jeszcze więcej. Jeśli chodzi o ryby we Wdzie to praktycznie od starej kajakarni na ul. Mickiewicza w Czarnej Wodzie do Zimnych Zdroji na chwilę obecną możemy zapomnieć o poszukiwaniu gatunków najbardziej interesujących wędkarzy, czyli pstrąga potokowego i lipienia. Podczas zbierania martwych ryb na tym odcinku z kajaku próbowaliśmy bezskutecznie w najlepszych miejscach zaobserwować czy coś z tych gatunków przeżyło. Rzeka jak nigdy była "cicha". Ten fragment Wdy bardzo mocno ucierpiał. Pytanie jak szybko spłyną ryby z górnego odcinka i dolnego, żeby zapełnić lukę w środowisku. Od lat obserwujemy ekspansję wszędobylskiego klenia, który pojawia się coraz wyżej na Wdzie. Mamy złudną nadzieję, że nie wypełni on luki jaka pozostała po pstrągach i lipieniach. W przypadku Wdy najbardziej ubolewamy nad lipieniem, którego z roku na rok łowimy mniej, a w obecnej sytuacji jego pogłowie i stado podstawowe zostało bardzo mocno uszczuplone. Zasadnym jest więc pytanie jak ochronić to co pozostało w rzece? Podobnie jest z pstrągiem. Wiecie jak bardzo boli wkładanie do wiaderka 56cm martwego pstrąga i 45cm lipienia, które pływały na powierzchni jak piłki... Wielu z nas wędkarzy nigdy w życiu nie miało okazji zobaczyć takiej dorodnej ryby. Tym razem wolelibyśmy tej okazji uniknąć... Sytuacja nad Wdą jest o tyle trudna, że w tym momencie "odpadł" z wędkowania spory odcinek bardzo dobrego łowiska. Pytanie, więc jak będziemy "mieścić się" na pozostałych kilku km rzeki. Duża presja wędkarska na mniejszym odcinku rzeki będzie prowadziła w konsekwencji do zmniejszenia się ocalałej populacji. Nastały ciężkie czasy, które wymagają od Nas wszystkich głębokiego zastanowienia i troski o to co nam pozostało. Mamy naprawdę niewiele, więc apelujemy do wszystkich by szanować to co pozostało w wodzie, żeby móc za kilkanaście lat ponownie cieszyć się dorodnymi okazami.

Serdecznie dziękujemy wszystkim osobom i instytucjom, które wspierają nas w działaniach. Odpowiednie organy zostały powiadomione a my zrobimy rzetelnie co w naszej mocy by dokładnie przedstawić to co się stało. Nie ma przyzwolenia na niszczenie tak cennego elementu przyrodniczego naszej małej ojczyzny, której beneficjentem będą nasze dzieci.

Z pozdrowieniami Członkowie Stowarzyszenia Przyjaciół Rzeki Wdy - Kiełż Czarna Woda."


źródło - Stowarzyszenie Przyjaciół Rzeki Wdy - Kiełż Czarna Woda

Zobacz również:

25 sierpnia 2020 r. - „Rzeka Wda za sprawą pełnego zrzutu wody ze zbiornika zaporowego na rzece Niechwaszcz w m.Zawada (gm. Czersk) została zatruta”





Materiały umieszczone w portalu Wizjalokalna.pl chronione są prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Korzystanie z materiałów w całości lub fragmentach, dalsze ich rozpowszechnianie bez zgody pisemnej redakcji portalu Wizjalokalna.pl, jest zabronione.